29 listopada 2015

Jak wszyscy o świętach, to i ja również

Święta. Cudowny okres, w którym wybacza się wrogom, znajduje nową miłość, daje innym prezenty, spotyka się z rodziną. Kto ich nie lubi?

Osobiście uwielbiam święta (brak nauki, można w spokoju czytać książki, spać tak długo jak się chce), ale są pewne rzeczy, które na pewno nie tylko mnie denerwują. Mam zamiar przedstawić je wszystkie w tym poście (jeśli jakiekolwiek są).


1. Reklamy

Już na początku listopada każdy był świadkiem reklam gwiazdkowych. Kto wtedy nie czuł świątecznego nastroju? Te wszystkie pierniczki, paczuszki owinięte w błyszczący papier i Mikołaj na każdym rogu. Był początek listopada, a ludzie szli do sklepów po prezenty ("bo później nie będzie czasu'). Nie mam nic przeciwko. Serio. Jestem nawet za kupowaniem czekoladowych jajek w lipcu, przecież później nie zdążę.

Nie powinnam tak pisać, bo sama ostatnio byłam na zakupach. Mówiłam sobie, że pójdę, póki mam czas; nie muszę się spieszyć; jak nie znajdę tego, czego chcę, pójdę kiedy indziej. Może jednak jest jakiś sens w tych reklamach pełnych uśmiechniętych Mikołajów i złotych dzwoneczków? A może jestem "idealnym klientem"?

Wielkim minusem tak wczesnych reklam jest to, że kiedy wreszcie nadejdą tak długo oczekiwane święta, człowiek nie czuje się inaczej, bardziej magicznie. Zwykły dzień, który różni się tylko tym, że choinka stoi w salonie.

2. Choinka


Zapach świeżo ściętej choinki zawsze kojarzy mi się z Wigilią. Parę dni przed nią razem z tatą jadę do pobliskiej szkółki i tam kupujemy drzewko.

Niektórzy już miesiąc przed Gwiazdką ubierają choinkę. Mam znajomą, która tak robi. Twierdzi, że nigdy nie może się doczekać świąt. I gada cały czas o tym, jak to pięknie prezentuje się jej plastikowe drzewko. Potrafi powtórzyć tą samą historię jednej osobie ze trzysta razy i będzie chciała jeszcze opowiadać (robi tak rok w rok). Sądzę, że nie tylko ja znam taką osobę.

Wydaje mi się, że jest to spowodowane tym, że wszyscy w dzisiejszych czasach żyją pod presją. Każdy chce być podziwiany przez innych. Każdy chce błyszczeć. Więc chwalą się, że zamówili sobie nowe buty, że zrobili to i to, że powiedzieli tak i tak. Pod tym względem większość ludzi jest identyczna.

3. Pomoc

Aromat barszczu, pomarańczy i goździków - tradycyjnie i przytulnie. Sprzątanie całego domu, czyszczenie wszystkiego - nawet klamek. Chyba najbardziej nielubiany moment w trakcie świąt. Jednak aby było świątecznie, trzeba najpierw taki nastrój stworzyć.

Ten punkt był pomysłem mamy. Gdy ją spytałam, czego najbardziej nie lubi w świętach, odpowiedziała: "Jak was proszę o pomoc, nie robicie tego. Chodźcie, sprzątniecie w korytarzu. Siedzicie i nic nie robicie. Może poskładalibyście parnie? Cisza." Ma rację. Ja z upiorami nie jestem zbyt chętna do pomocy. Jednak każdy w końcu coś robi i nie marudzi. Nawet sprzątanie na Gwiazdkę jest przyjemniejsze od tradycyjnego.

4. Nie mam więcej pomysłów

I tutaj moja wena twórcza się kończy. A szkoda. Gdy siadałam do pisania, miałam mnóstwo punktów. A teraz? Tylko trzy. Może to i dobrze? Może to znaczy, że święta tak naprawdę są wspaniałe i nawet minusy nie przeszkadzają? W sumie to dobrze. Co to byłby za świat, gdyby Święta Bożego Narodzenia były znienawidzone przez ludzkość? Stracilibyśmy najlepsze dni w roku.

Pewna osoba (ateista) powiedziała mi, że święta katolików to jedna z najlepszych rzeczy. Wszyscy się zbierają, wybaczają sobie, spędzają wspólnie czas. Że ten okres jest radosny. Głęboko zapadły mi w pamięć jej słowa, choć tutaj bardzo je spłyciłam, ale sens pozostał ten sam.

Do następnego przeczytania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz