2 lutego 2015

Śmierć z innej strony

Wracając dzisiaj ze szkoły, zobaczyłam martwego kota. Leżał nieruchomo metr od ulicy. Łapki miał wyciągnięte przed sobą, a łepek pochylony, jakby chciał ukryć się przed światem. W ogóle nie było widać żadnych ran.

Niemal co parę dni widuję martwe zwierzę. Zbytnio się tym nie przejmuję. Jak każdy. Jednak powinno się zwracać na to uwagę. Nawet mała śmierć ma znaczenie. Gdyby nie miała, to po co by w ogóle była? Wszystko, co się dzieje, ma znaczenie. Nawet to, że teraz siedzisz i czytasz moje wypociny, ma wpływ na Twoje życie. Może je zmienić.
Może Cię zmotywować do czegoś (nie mam pojęcia czego). Może również zmarnować Twój czas, który mógłbyś wykorzystać w bardziej użyteczny sposób. Ale tego już się nie dowiemy. Zacząłeś (albo zaczęłaś, miła pani) to czytać i już zmarnowałeś tą chwilę, która mogła okazać się o wile ciekawsza. Trudno.


Wracając do tematu: śmierć. Niby każdy wie o niej, ale czy uwzględnia również siebie w takiej postaci? Prawdopodobnie tak. A czy wie, że średnio będzie żył 80 lat? Pewnie tak. A czy wie, że większość swojego życia spędzi, pracując i nie korzystając z luksusów życia? Niemal każdy w dzieciństwie wyobraża sobie, że zostanie milionerem, a przynajmniej będzie zamożny. Będzie miał samochód prosto z salonu, piękny dom z dużym ogrodem, może wspaniałego partnera życiowego, pracę, która będzie dla niego przyjemnością... I tak dalej, i tak dalej...

1 na 10 tak ma. Reszta zostaje średnio zarabiającymi szarymi myszkami, które marzą w swoich norkach o rzeczach, które mogą tylko zobaczyć na ulicy lub w telewizji. Wmawiają sobie, że jeśliby chciały, zostałyby "lepszymi" osobami. "Szczęśliwszymi". "Bardziej lubianymi". Bogatszymi. Możliwe, że tak jest.

Podobno śmierć traktuje wszystkich równo. Oby tak było. Jeśli nie, życzę powodzenia tym, którzy byli ubodzy za życia. Wyobraź sobie: stajesz przed sądem Śmierci. Ona przegląda twoją kartotekę w milczeniu, co jakiś czas kiwając powoli czaszką. W końcu podnosi głowę i przeszywa cię czarnymi jak noc oczami.

- Twoje życie nie było zbyt ciekawe - odzywa się głębokim głosem, a Ty chłoniesz jej słowa z zapartym tchem. - Sądzę, że cena będzie sprawiedliwa. - Wykrzywia wargi w parodii uśmiechu, a ty gorączkowo zastanawiasz się, o co tu chodzi. - Należy się dwieście tysięcy.

Stoisz w miejscu, nic nie rozumiejąc, a Śmierć obserwuje cię w skupieniu, przeplatając palce.

- Masz tyle? - pyta w końcu, jakby robiąc Tobie łaskę. Kręcisz zażenowany głową, a ona uśmiecha się tryumfująco. - Nic nie szkodzi. - Wyciąga z szuflady biurka jakieś dokumenty i podaje je Tobie. - Wystarczy, że to podpiszesz, a resztą ja się zajmę.

- Co to? - Dopiero teraz zdołałeś wydusić jakieś słowa.

- Zwykłe formalności. - Kiwa głową i podaje Ci długopis. - Odpracujesz sobie, a jak to zrobisz, wtedy znów pogadamy.

Trzęsąc się, podpisujesz dokument. Oddajesz go w chciwe ręce Śmierci, a ona uśmiecha się szeroko, jakby to był najszczęśliwszy dzień jej "życia".

Na pewno takie życie po śmierci byłoby bardzo ciekawe. Śmierć miałaby darmowych pracowników, bo co dla niej znaczą pieniądze? I tak nic z nimi nie może zrobić.

Powinno się zwracać uwagę na tak małe przypadki śmierci. Bo co taki mały kotek może zaoferować Śmierci? Ignorując małe przypadki, ignorujemy także te większe. Mnóstwo małych rzeczy tworzy jedną, ogromną rzecz, której nie da się już zignorować.

Ile razy przeszedłeś koło martwego kota, lisa czy szopa? Czułeś smutek, widząc drobne ciałko pozbawione duszy? Zapewne nie. Dziwne to jest, zwłaszcza, że widok trupa człowieka przyprawia nas o łzy, smutek, a nawet histerię. Ale cóż... Może właśnie tak miało być? Że nie będziemy się przejmować innymi, tylko patrzeć wyłącznie na siebie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz