26 stycznia 2015

Książki jako towarzyszki życia

Książki. Grube, czasami wręcz otyłe tomiszcza opakowane w lśniący papier z tytułem, który czasami w ogóle nie odzwierciedla tego, co zostało ukryte w środku.

Między stronami, wierszami, linijkami, słowami, literami są ukryte skarby nieznane ludzkości. Dają one radość, smutek, miłość, nienawiść... Wzbogacają nas. Nie dają nam może materialnego bogactwa, które można stracić w jednej chwili (chwila - około 10 sekund), ale za to dostajemy coś, czego nikt nie zdoła nam odebrać (skrajnych przypadków nie biorę pod uwagę).


Czytelnika można porównać do takiego łowcy skarbów. Najpierw szuka przygody wartej jego uwagi. Potem zagłębia się w lekturze, wypatrując ważnych wątków, które doprowadzą go do skarbu. Następnie szuka. Czasami zdarzy się, że niczego nie znajdzie, ale nie poddaje się, wiedząc, że to nie jedyna książka w jego życiu. Jednak gdy znajdzie to, czego szukał, zabiera ze sobą cały skarb i chowa go przed innymi. Raz na jakiś czas okaże się, że ma za małe kieszenie i wtedy musi jeszcze raz wrócić, a nawet kilka czy kilkanaście razy. Takie książki są wręcz kopalnią złota.

Natomiast pisarze są taką uprzywilejowaną grupą, która może zarazem zbierać i chować skarby. Czasami potrafią tak bardzo ukryć skarby, że tylko najbardziej zawzięci Łowcy dokopią się do nich. Pisarza możemy nazwać Rzeźbiarzem. On rzeźbi, tworzy, układa historię, ze zwykłej, białej kartki zrobi niesamowite dzieło pod maską słów. On ożywia postacie fikcyjne, które później żyją w świecie czytelników. Rzeźbiarz może wszystko. Zabić, ożywić, wysłać na drugi koniec świata, zmienić sposób bytu. Jedyną granicę stanowi jego wyobraźnia. Jest takim Władcą Marionetek (nawiązanie do powieści Joanne Owen).

Książki są dziećmi Rzeźbiarzy, którzy wypuszczają je w świat prawdziwy, zupełnie obcy. Latają po świecie, szukając nowego opiekuna, który tak samo je pokocha jak Rzeźbiarz. Łowcy wyłapują je, ale nie wszystkie zatrzymują. Niektóre oddają do sierocińca, w którym każdy może je pożyczyć, ale pod warunkiem, że odda. Takie książki są samotne. Poznają co chwila nowych ludzi, którzy je przygarną na krótką chwilę, a później oddadzą, aby kolejny Łowca mógł poszukać skarbów. Nie mają właściciela, który by się o nie troszczył. Jeżeli ma się coś na własność, pilnuje się tego, troszczy się o to, aby służyło jak najdłużej. Jednak jeśli to nie ma właściciela, który by bronił tę rzecz, nikt nie szanuje tego, więc niszczy. Tak się dzieje z książkami z sierocińca. Są nikogo, więc wszystkich. I każdy może je bezkarnie pobrudzić, zagiąć grzbiet. pognieść kartki, pomoczyć.

Jeśli się patrzy na półki wypełnione książkami, można dostrzec różnice między nimi. Nie chodzi tu o okładkę czy kolor, ale o wielkość. Niektóre są chudsze od reszty, a jeszcze inne zwracają na siebie uwagę dość pokaźną masą. Książki z anoreksją mają wagę poniżej 200 stron. Wydają się takie puste, jakby Rzeźbiarzowi zabrakło pomysłów na nie. Szczupłe to od 200 do 300 stron. Czyta się je przyjemnie, bardziej jako wypełniacz czasu w nieprzespane noce. W sam raz ważą 300 - 400 stron. W takiej ilości da się zamieścić prawie wszystko. Nie dłuży się zbytnio historia, a i nie ma nudnych szczegółów. Pulchną książkę można nazwać, gdy ma ona od 400 do 500 stron. Jeśli jest dobrze zbudowana, nawet nie zauważa się tej ilości. Zawiera więcej szczegółów, które mogą polepszyć jakość czytania. Książki z nadwagą mają od 500 do 700 stron. Z nimi trzeba się już trochę pomęczyć. Zdarzają się również książki z otyłością (powyżej 700 stron). Takie opasłe cegły tworzą zazwyczaj nowy świat, który wymaga drobniuteńkich szczególików, co jest wybaczalne. Ale jeśli książka ma z około 800 stron i ciągnie się jak stara guma do żucia, to już jest coś nie halo. Książka ma być ciekawa. Ma wręcz obowiązek wciągnąć czytelnika w swój własny świat i nie wypuszczać go z niego do końca lektury albo jeszcze dłużej. Ma zostawić trwały ślad po sobie w umyśle Łowcy tak, aby o niej nie zapomniał do końca życia. Wtedy to jest prawdziwa książka.

Jednak każda książka prawdziwego Łowcę nie przyciąga rozmiarem, tylko aurą, jaką wokół siebie roztacza. Gdy czytelnik weźmie do ręki daną knipę, poczuje, czy chce ją czytać. Książka albo przemówi do niego chórem anielskim albo po prostu oleje. Z książkami jest jak z różdżkami (nawiązanie do Harry'ego Pottera autorstwa J. K. Rowling). To nie Łowca wybiera książkę, to książka wybiera Łowcę. Kiedy wreszcie odezwą się głosy aniołów, Łowca wie, że nie może jej ot tak sobie porzucić. To by było równe samobójstwu.

Dla mnie książki są towarzyszem życia, bez którego zabłądzę. Dają mi nadzieję. Dzięki nim z Łowcy stałam się Rzeźbiarzem (jak na razie na najniższym szczeblu). Każda książka z osobna mnie wybrała i jestem z tego dumna. Kiedy je czytam. ląduję w nowym świecie, który muszę poznać z najdrobniejszymi szczegółami. Są portalem dla mojej wyobraźni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz